Moje życie składa się z tysiąca drobiazgów, do których jestem przywiązana.

niedziela, 6 maja 2012

zjem się



Pogoda jest bezpłciowa. Na chwilę do bólu obecną wiszę między najdłuższym weekendem a nawałem terminów (podkreślam dosłowny wydźwięk pojęcia "deadline"). Ten bajzel doprowadza mnie do szału, ale bez motywacji do ułożenia tego choćby na stosiki. Znalazłam w szufladzie niekończące się listy filmów i książek - większość pozycji do dziś tknięta co najwyżej przez kurz. Nie mogę przebrnąć przez Blady ogień; tramwaje za szybko docierają do celu, ludzie za często zaczepiają. Pomijając nieszczęsne referaty i lektury, nie wsłuchałam sobie jeszcze ani jednej cholernej słuchawki; liczyłam na rockową, że mnie jakoś rozkręci, a ta mnie usypia; stoję w miejscu.
To wszystko i pewnie kilka innych kwestii z kategorii krzywych firanek, czy niesymetrycznej piegi trzeciej na lewo, plamy na prześcieradle, niepozmywanych naczyń, rozmiaru 36, luźnej śrubki... To wszystko jest dziś mną, ja jestem tym wszystkim. Jest niedoskonale, ja się wściekam, piszę o tym, brak waloru literackiego, czysta ekspresja niskich lotów, a może i to nie, poza moimi niekonkretnymi nastrojami za dużo tu konkretu, może powinnam przełączyć się dziś na Strawińskiego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz