Wygnieciona torebka herbaty ułożona na dnie kubka nie mniej wygodnie niż ja w głębi fotela. W pokoiku nie ma o co się potknąć, nie ma o co się czepić. Cisza tuła się po zakurzonych kątach, jesień wdziera się balkonem, kusi obraz wijącego się w chłodną ciemność dymu. Chciałoby się doczekać gniewnego świtu - nieba jak zapomniana kartka kremowego papieru, zapełniona szarzejącymi, niezapisanymi żalami. Gdzieś wtedy na pewno jest mgła, koc służy ramieniem.
Będę teraz czytać.